Sylwetki Swarzędzan - Romuald Gic

2017-01-18 Sylwetki Swarzędzan - Romuald Gic

Kiedy przed kilku laty rozpoczynaliśmy cykl „Sylwetek swarzędzan” drugą z kolei był pan mgr inż. arch. Eryk Sieiński, znany swarzędzki architekt, projektant wielu obiektów w północnej części zasobów Spółdzielni. Pora najwyższa zatem, by przedstawić autora projektów sporej części Swarzędza-Południe. Tym autorem jest pan mgr inż. arch. Romuald Gic.

Pan Romuald jest rodowitym Wielkopolaninem, urodził się w 1950 r. w Łubowie. Jego ojciec, pan Jan Gic, był ekonomistą; po klęsce wrześniowej osadzony w oflagu, uciekł z niego i przez Karpaty, Jugosławię dotarł do Syrii, gdzie wstąpił do armii gen. W. Andersa. Z tą armią przeszedł cały szlak bojowy aż do Bolonii. Po wojnie wrócił do kraju, ale panujący wtedy klimat nie był zbyt sprzyjający dla „tych z Zachodu”. Krótko mówiąc nie mógł pracować w swoim zawodzie, a że z czegoś trzeba było żyć, został... szyprem kutra rybackiego, który kupił mu stryj Paweł Gic (jeden z pierwszych po wojnie kapitanów rybołówstwa dalekomorskiego w Polsce). Lata 1952-1956 rodzina Giców spędziła w Gdańsku. Po odwilży 1956 roku, powrócili w rodzinne strony, do Gniezna. Ojciec pana Romualda wrócił do zawodu, kończąc karierę na stanowisku Głównego Księgowego wrzesińskiego „Tonsilu” (tu wiadomość dla niewtajemniczonych: była to firma przez duże F, podobnie jak Swarzędzkie Fabryki Mebli i z tego samego powodu doprowadzona do upadku).

Pan Romuald ukończył szkołę podstawową w Gnieźnie, tam też słynne liceum im. Bolesława Chrobrego (to jedna z najstarszych szkół w Polsce). Po maturze w 1968 roku pomyślnie zdał wszystkie egzaminy wstępne i został studentem Wydziału Architektury na Politechnice Gdańskiej. Była to wtedy jedna z najlepszych uczelni technicznych w naszym kraju; wielka w tym zasługa licznego grona pracowników naukowych politechnik w Wilnie i Lwowie, którzy po wojnie osiedlili się głównie w Gdańsku i Wrocławiu. Pan Romuald z wyraźnym rozrzewnieniem wspomina swoich profesorów, wielkie osobowości jak np. Stanisława Rydlewskiego, Franciszka Otto, Jerzego Stankiewicza (architekta, który odbudowywał gdańską starówkę), Jerzego Kołodziejskiego, Jerzego Doerffera, Witolda Urbanowicza (szefa katedry architektury okrętów, jedynej bodajże na świecie) i wielu, wielu innych.

Okres studiów pana Romualda przypadł na przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ub. wieku. Początek epoki gierkowskiej zaznaczył się mocnym otwarciem na świat, kraj rozwijał się szybko, a znaczne „poluzowanie” sprzyjało rozwojowi kultury i sztuki. Było to szczególnie intensywne na Wybrzeżu, stąd i sentyment pana Romualda do czasów studenckich jest w pełni uzasadniony. Po obronie pracy dyplomowej, której tematem było „Wielosezonowe Kąpielisko Morskie w Sopocie”, prowadzonej przez prof. arch. Wacława Rembiszewskiego, przyszedł czas na znalezienie miejsca pracy. Po odwiedzeniu wielu biur projektowych w całej Polsce, wybór pana Romualda padł na poznański „Inwestprojekt”, którego ówczesne kierownictwo zapewniało klimat sprzyjający ambicjom młodego architekta. Początek to współpraca z arch. Zdzisławem Hirschem i arch. Janem Jaegerem w pracowni arch. Gwidona Remleina przy tematach: projekt stadionu „Concordii” w Murowanej Goślinie, osiedle Winiary II w Poznaniu, os. Kopernika w Poznaniu, Górny Taras Rataj (falowce) i wiele innych.

Po zdobyciu w 1976 roku uprawnień do samodzielnego projektowania, w życiu zawodowym pana Romualda otworzył się nowy okres. Dla nowo powstałej pracowni TP-C, w zespole z arch. Adamem Łotockim i arch. Andrzejem Kurzawskim pierwszym projektem był projekt pływalni w Bytomiu-Radzionkowie; tu przydało się doświadczenie zdobyte przy pracy dyplomowej.

W roku 1980 pan Romuald Gic otrzymał I nagrodę Centralnego Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego (CZSBM) za nowatorski projekt osiedla „Fornalska” w Gostyniu (współpraca autorska arch. Andrzej Kurzawski). Mimo, że wykonane z seryjnej wielkiej płyty, przez nadanie indywidualnego charakteru każdemu z obiektów (skośne dachy, loggie, detale architektoniczne) osiedle to do dziś jest po prostu ładne.

W roku 1981 pan Romuald był w składzie delegacji polskich architektów na światowym kongresie UIA (Międzynarodowa Unia Architektów). Nawiązane tam kontakty zaowocowały w 1982 roku praktyką zawodową w „THH” - największym biurze architektonicznym w Irlandii. Praca w Dublinie dała panu Romualdowi nowe spojrzenie na wykonywany zawód; doświadczenia te przeniósł potem na rodzimy grunt, zwłaszcza po przejściu „na swoje”. Z tych inspiracji powstał kształt przestrzenny Jednostki „A” - zespołu zwartej zabudowy jednorodzinnej na os. Raczyńskiego.

Od 1985 roku liczy się, trwający do dziś, związek pana Romualda ze Spółdzielnią Mieszkaniową w Swarzędzu. Współpraca ta jest oceniana przez naszego bohatera bardzo wysoko – „Spółdzielnia to Inwestor z ambicjami, operatywny, wie, czego chce”. Pierwszym owocem tej współpracy była koncepcja Dzielnicy Swarzędza-Południe. Jednocześnie pan Romuald podnosił swe kwalifikacje w ramach Studium Podyplomowego Mieszkalnictwa na Politechnice Warszawskiej, pod kierunkiem pani prof. Haliny Skibniewskiej (prof. Skibniewska była w swoim czasie Marszałkiem Sejmu). Przy tej okazji Dzielnica Swarzędz-Południe stała się przedmiotem studiów z jej udziałem, a piętno tej osobowości zostało odciśnięte na powstałym następnie Planie Szczegółowym Dzielnicy. Projekt ten powstał jako wynik pracy interdyscyplinarnego Zespołu pod kierunkiem Romualda Gica. Współautorami byli m.in. arch. Zbigniew Przybylski i arch. Piotr Skarbiński. Niestety, plan ten nie został zrealizowany w pełni; w 1989 roku nadeszły „nowe czasy”, które w odniesieniu do gospodarowania przestrzenią określiłbym jako „wolnoamerykankę”.

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nasza Spółdzielnia stanęła przed poważnym problemem: rozpadał się „Inwestprojekt”, a wiele tematów było niedokończonych. Pan Romuald zdecydowanie twierdzi, że to prezes Paweł Pawłowski zainspirował go do powołania własnej firmy - trzeba przecież było dokończyć liczne projekty i opracowania w toku. Tak też się stało i od 1989 roku powstała BGS - Autorska Pracownia Architektoniczna, którą tworzą: arch. arch. Marek Bogucki, Romuald Gic i Piotr Skarbiński. Z czasem skład partnerski uległ zmianom, ale w Asocjacji BGS przez kilka lat powstało dla Swarzędza wiele projektów obiektów mieszkalnych, usługowych, oświaty, sportu, w tym Kościół p.w. Chrystusa Jedynego Zbawiciela – których współautorami są także: arch. arch. Władysław Gohling, Magdalena Rostecka, Marek Sienkiewicz, Marek Widelski, Beata Wołczyńska, konstr. Jan Puchalski i liczna kadra Inżynierska.

Tu trzeba jeszcze wspomnieć o krótkim, na szczęście, epizodzie administracyjnym w życiu pana Romualda. Otóż krótko po transformacji ustrojowej, desygnowany przez SARP, przez rok był architektem powiatowym („wytrzymałem tam rok”), lecz biurokracja to nie było zajęcie dla niego. Wrócił do swojej pasji. Owocem tego były liczne realizacje, jak np. hala sportowa Szkoły Podstawowej nr 5 w Swarzędzu, aula tejże szkoły, hale sportowe w Opalenicy, Gnieźnie, pływalnie w Obornikach i Koziegłowach, współudział w projektowaniu aquaparku „Nemo” w Sopocie, plomba przy ul. Falistej w Poznaniu i wiele, wiele innych, a także nagrody i wyróżnienia w konkursach architektonicznych.

Obecnie pan Romuald Gic, we współpracy z synem Szymonem, przygotowuje projekt inwestycji „Zespołu Mieszkalno-Usługowego” - Kwaśniewskiego 1A w Swarzędzu. Autorem koncepcji (wybranej przez Inwestora spośród dwóch przedstawionych – jednej ojca i drugiej syna) jest arch. Szymon Gic. Tematem projektu jest idea tzw. domu senioralnego. To jest w naszym starzejącym się społeczeństwie wypełnienie niezwykle ważnego zapotrzebowania na właściwe zorganizowane środowisko mieszkalne dla ludzi, których aktywność zawodowa jest już zmniejszona, ale zwiększona wobec tego aktywność społeczna. Zatem taki zespół mieszkalny, dający poczucie pełnej integracji z osiedlem mieszkaniowym, będzie jednocześnie wyposażony w całą paletę specyficznych usług, w tym opieki zdrowotnej na zasadzie monitorowanej dostępności, zlokalizowany w bliskości centrum medyczno-rehabilitacyjnego.

Pan Romuald ma prawo czuć się człowiekiem spełnionym, ma bogaty i wartościowy dorobek zawodowy, wychował wraz z żoną Heleną trzech synów: Szymona i Michała (również architekci, prowadzący z powodzeniem swoje pracownie) oraz Adama, nieprzeciętnie zdolnego informatyka.

Mimo tempa pracy zawodowej, pan Romuald znajduje jeszcze czas na uprawianie własnego hobby. Jest nim np. fotografia, „zaraził” go nią jeszcze na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej dr Lucjan Bokiniec, szef Zakładu Filmu i Fotografii (obok Afanasjewa, Cybulskiego, Fedorowicza i Kobieli założyciel gdańskiego Bim-Bomu). Pracując w „Inwestprojekcie - Poznań pan Gic sporządził szczegółową inwentaryzację fotograficzną dawnych wsi bamberskich, na terenie których zbudowano Górny Taras Rataj, zamykając w kadrach ich niepowtarzalny urok. Nie wiadomo niestety, czy ta dokumentacja - kolekcja jeszcze istnieje, mogła zaginąć w trakcie likwidacji „Inwestprojektu”.

Bohater dzisiejszej sylwetki posiada bogate doświadczenie zawodowe, które warto wykorzystywać w planistyce miejskiej. Mimo, że jest związany ze Swarzędzem, władze miejskie nie korzystają z wiedzy i osiągnięć architekta, a szkoda. Z pewnością z pożytkiem dla miasta byłaby choćby doradcza rola architekta w Komisji Urbanistycznej, działającej przy burmistrzu gminy. Być może jest tak dlatego, że arch. Romuald Gic w swoich poglądach zawodowych, bywa krytyczny w stosunku do tego, co pod względem gospodarki przestrzennej dzieje się w ostatnich latach w Swarzędzu.

Piotr Osiewicz

Ta strona korzysta z ciasteczek (cookies). Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. RozumiemDowiedz się więcej