Pogrzeb Ryszarda Pawłowskiego

2020-10-23 Pogrzeb Ryszarda Pawłowskiego

   21 października na cmentarzu komunalnym w Gortatowie odbył się pogrzeb Ryszarda Pawłowskiego - długoletniego pracownika Spółdzielni Mieszkaniowej w Swarzędzu. Ryszard Pawłowski zmarł po dwóch miesiącach ciężkich zmagań z chorobą nowotworową. Miał 64 lata.

Film Telewizji STK:

RYSZARD PAWŁOWSKI
Sylwetki Swarzędzan - lipiec 2020:

Pan Ryszard od czterdziestu lat „kręci kółkiem” w Spółdzielni Mieszkaniowej. To jego autentyczna pasja i zawód jednocześnie. Twierdzi, że nie zamieniłby tej pracy na żadną inną! Pan Ryszard Pawłowski urodził się w roku 1956 w Czerniejewie. Po ukończeniu szkół i zdobyciu zawodu kierowcy mechanika w 1980 roku „wylądował”, jak mówi, w Swarzędzu i rozpoczął pracę zawodową w Spółdzielni Mieszkaniowej jako kierowca. A jak trzeba to i zaopatrzeniowiec i kto tam jeszcze, bo w firmach bez przerostu zatrudnienia trzeba niejednokrotnie wykonywać różne czynności. Niezwykle oszczędny w słowach pan Ryszard podkreśla, że praca jest sensem jego życia, a do pracy trzeba chodzić z chęcią. „Gdy jestem na urlopie, tęsknię za pracą” - to jeden z kilku cytatów, jakie zanotowałem w trakcie naszej rozmowy. Przyznaję, że niewielu takich pasjonatów spotkałem.

Ale że nie samym chlebem człowiek żyje, pan Ryszard ma też inną pasję. I to od młodzieńczych lat, gdy w latach siedemdziesiątych, jako junior rozpoczynał karierę sportową w znanym i zasłużonym dla polskiego sportu klubie sportowym „Start” Gniezno. Startował wtedy wielokrotnie na „czarnym torze” wraz ze starszymi, utytułowanymi kolegami, jak np. Edward Jancarz (Stal Gorzów Wlkp.), Zenon Plech, czy Henryk Żyto (obydwaj GKŻ Wybrzeże Gdańsk). Niestety, dobrze rozwijającą się karierę przerwała nieodwołalna decyzja rodziców pana Ryszarda. Ponieważ jest to sport o bardzo wysokim zagrożeniu inwalidztwem, czy nawet śmiercią, potrzebna była pisemna zgoda obojga rodziców. Rodzice pana Ryszarda bali się o syna, nie chcieli go stracić i takiej zgody mu nie udzielili. A gdy pan Ryszard był już pełnoletni i mógł sam pokierować swoją karierą sportową, uszanował wolę rodziców i na żużlowy tor już nie wrócił (w podobny sposób niżej podpisany nie został spadochroniarzem).

Chyba to i dobrze, bo pewnie nie spotkalibyśmy się w Spółdzielni Mieszkaniowej. Coś z pasji motorowej zostało jednak w panu Ryszardzie do dziś; bardzo dobrze zna się na motocyklach, potrafi rozebrać i naprawić nawet najbardziej skomplikowany silnik. I to tak, że jak powiada żartując, „żadna część nie zostaje!”. Oczywiście jeździ rekreacyjnie motorem, ale żadnym tam ćwierćtonowym pojazdem, wystarcza mu mały pojazd.

Piotr Osiewicz

Ta strona korzysta z ciasteczek (cookies). Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. RozumiemDowiedz się więcej