Kolejną swarzędzką Sylwetką jest człowiek kojarzący się wielu naszym Czytelnikom z działalnością samorządową i z Zakładami Pierzarskimi, dzisiejszym „Piórexem” SA.
Pan Konrad Nowakowski urodził się w roku 1936 na poznańskiej Wildzie. Naukę szkolną rozpoczął tuż po wyzwoleniu, wiosną 1945 roku, najpierw w podstawówce a po jej ukończeniu w Technikum Jajczarsko-Drobiarskim (szkoła powiązana ze słynnym poznańskim Technikum Handlowym).
Dokładnie w dniu 1.07.1955 rozpoczął się, trwający do dziś, „romans” pana Konrada ze Swarzędzem. Wtedy to, zobligowany „nakazem pracy”, rozpoczął pracę zawodową w ówczesnym Przedsiębiorstwie Przetwórstwa Pierzarskiego w Swarzędzu. Zapewne nie wszyscy, zwłaszcza nasi młodsi Czytelnicy, wiedzą, co to takiego „nakaz pracy”. Otóż w pierwszych kilkunastu latach po wojnie, absolwenci szkół ponadpodstawowych wszystkich typów otrzymywali skierowania do pracy tam, gdzie byli potrzebni z uwagi na posiadany zawód, kwalifikacje itp. Mógł to być nawet tzw. drugi koniec Polski, nikt nie pytał, czy to się absolwentowi podoba, czy nie, trzeba było jechać i tyle.
Pan Konrad przeszedł w swojej firmie długą drogę zawodową, od stażysty, przez laboranta, majstra produkcji przerobu pierza, starszego mistrza, kierownika, do dyrektora zakładu. Pracując zawodowo pan Konrad nadal podnosił swe kwalifikacje, najważniejszym wyzwaniem były studia w poznańskiej Wyższej Szkole Rolniczej (dziś Uniwersytet Przyrodniczy), ukończone z tytułem inżyniera rolnika.
Jedną z pasji zawodowych pana Konrada było uczestnictwo w ruchu racjonalizatorskim. Był autorem licznych wniosków racjonalizatorskich, wdrażanych w macierzystym zakładzie, a także poza nim, np. w Swarzędzkich Fabrykach Mebli.
Pracując w Zakładach Pierzarskich wstąpił do Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Swarzędzu. Jak wspomina, macierzysty zakład pracy wpłacał za swych pracowników sporą część wkładu do Spółdzielni, umarzając ją później lub zobowiązując pracownika do przepracowania określonej liczby lat w zakładzie. Czy dziś jest do pomyślenia taki układ, dający pracownikowi pracę i, za praktycznie niewielkie pieniądze, mieszkanie? Pytanie retoryczne... Pierwszym swarzędzkim adresem pana Nowakowskiego było mieszkanie na os. Władysława IV, w którym zamieszkał w roku 1963.
Osiągnięcia zawodowe, umiejętność współpracy z zespołami ludzkimi i duże doświadczenie w działalności społecznej spowodowały, że w połowie roku 1972 został oddelegowany do pracy w administracji państwowej, a w następnym otrzymał nominację na Naczelnika Gminy Swarzędz (wówczas miasto i gmina zarządzane były oddzielnie). W tamtych latach praktyka delegowania na stanowiska administracyjne, czy samorządowe, ludzi z bogatym doświadczeniem, była powszechna; dziś jest zupełnie inaczej, wystarczy poparcie jakiejś grupy, złożenie obietnic wyborczych, których i tak się potem nie dotrzymuje i można miękko wylądować w wymarzonym fotelu. Ten system miał jeszcze jedną dobrą cechę, po okresie oddelegowania można było wrócić do „starej” firmy, na swoje dawne miejsce; było to prawnie zagwarantowane. Dziś często spotyka się byłych posłów, prezydentów miast, czy burmistrzów szukających po zakończeniu kadencji jakiejkolwiek pracy.
Po reformie administracyjnej kraju w roku 1975 pan Konrad Nowakowski został Naczelnikiem Miasta i Gminy Kostrzyn Wlkp. Priorytetem władz Kostrzyna była budowa dróg, nowej siedziby urzędu miasta i gminy, rozwój usług bankowych, budowa Miejskiej Biblioteki Publicznej. W tych latach władze Kostrzyna przychylnie ustosunkowały się do pomysłu prezesa Pawła Pawłowskiego, zakładającego budowę osiedla mieszkaniowego w Kostrzynie. W efekcie tych starań powstało ładne, korzystnie położone, kameralne osiedle mieszkaniowe, zarządzane do dziś przez Spółdzielnię Mieszkaniową w Swarzędzu.
„Przygoda” z administracją skończyła się w roku 1982, kiedy to pan Konrad wrócił do swej ukochanej firmy w Swarzędzu i został jej kierownikiem. Pracował w Zakładzie aż do przejścia na emeryturę w roku 2002. Podczas tej dwudziestoletniej kadencji w firmie zaszły zasadnicze zmiany, przede wszystkim w zakresie jakości produkcji, unowocześniania parku maszynowego, wprowadzania nowych technologii i organizacji pracy. Część tych zmian była plonem licznych wyjazdów służbowych pana Konrada do krajów Europy Zachodniej, a nawet do Japonii i nawiązywanych wtedy kontaktów. Dynamicznie rozwinął się Dział Wyrobów Pościelowych, rozbudowano zakład o nowe skrzydło budynku produkcyjnego. Swarzędzki zakład stał się największym zakładem tej branży w kraju, ponad 40% produkcji wysyłano na eksport.
Pan Konrad Nowakowski był niekwestionowanym autorytetem w swojej branży, jednym z najlepszych fachowców w kraju, jego wręcz pasją było śledzenie wszelkich nowości światowych i przenoszenie ich na grunt swojej firmy.
Po zasadniczych zmianach ustrojowych roku 1989 pan Konrad Nowakowski dostał od swego zwierzchnika, ówczesnego dyrektora Poznańskich Zakładów Drobiarskich, pana Stanisława Łukowiaka, wolną rękę w kształtowaniu nowego oblicza firmy. W sytuacji, gdy jedna po drugiej padały duże, silne firmy (np. Swarzędzkie Fabryki Mebli) decyzja o utworzeniu w Zakładach Pierzarskich zakładowej spółki akcyjnej była strzałem w dziesiątkę. Firma nie dość, że nie padła, jak wiele innych, to rozwinęła się i do dziś stanowi znaczący punkt na mapie gospodarczej Swarzędza i nie tylko Swarzędza oczywiście.
Jak wspomniałem wyżej, w roku 2002 pan Nowakowski przeszedł na emeryturę, nie zerwał jednak związków ze swą dawną firmą, często ją odwiedza, uczestniczy w posiedzeniach rady nadzorczej, której członkiem jest od wielu lat. Prze kilka lat prowadził punkt usługowy w zakresie odnawiania wyrobów pościelowych, służąc mieszkańcom Swarzędza i okolic.
Mimo wielu obowiązków zawodowych, pan Konrad znajdował czas na działalność społeczną; był m.in. przewodniczącym Komitetów Rodzicielskich przy swarzędzkiej „Dwójce” i Technikum Przemysłu Spożywczego w Poznaniu. W latach sześćdziesiątych czynnie udzielał się w Klubie Sportowym „Unia” Swarzędz. Był też członkiem Komitetu Organizacyjnego Obchodów 350-lecia Swarzędza. Pozycja szefa jednego z kilku sztandarowych zakładów Swarzędza, jak i potencjał zakładu powodowały, że ich włączanie się w życie społeczne miasta było czymś naturalnym. Budżet miasta był w tamtych latach bardzo mały (panowało centralne sterowanie wieloma dziedzinami życia, do czego obecnie próbuje się wracać) i zakłady pracy bardzo często partycypowały w budowie np. infrastruktury, urządzaniu zieleni. Była to pomoc różnego rodzaju, finansowa, sprzętowa, czy wreszcie udział załóg zakładów pracy w czynach społecznych.
Tradycyjnie jeszcze parę słów o rodzinie naszego bohatera. Żona pana Konrada, pani Wiesława, przez kilkanaście lat kierowała biurem Cechu Stolarzy Swarzędzkich. Syn Marcin jest absolwentem studiów turystycznych i hotelarskich i pracuje „w branży”; drugi syn, Paweł, jest prawnikiem. Za swą pracę zawodową i społeczną pan Konrad Nowakowski był wielokrotnie odznaczany i nagradzany; jak mówi „sam się sobie dziwię, ile się tego zebrało”.
Hobby pana Konrada to narciarstwo zjazdowe; tu cicho przypomnę rok jego urodzenia. Gdy widzi się wysportowaną sylwetkę naszego bohatera trudno uwierzyć, że trochę tych lat mu się uzbierało. Idę o zakład, że na stoku zostawia w tyle połowę tych młodszych od niego o połowę! Pasją narciarską zaraził całą rodzinę, na nartach jeżdżą wszyscy, trzy pokolenia rodziny Nowakowskich! Drugą pasją pana Konrada i jego żony są podróże i zwiedzanie nowych miejsc. Państwo Nowakowscy byli już w prawie wszystkich krajach Europy oprócz Irlandii, Islandii i Malty. Wypada im życzyć jak najszybszego uzupełnienia braków!
Kończąc koniecznie muszę jeszcze dodać, że od wielu lat, kilka razy w roku pan Konrad spotyka się ze swymi kolegami z podstawówki! „Szczuny z Uminy” (pan Konrad urodził się w domu przy ul. Umińskiego w Poznaniu), goście w okolicach osiemdziesiątki (!), spotykają się bez samochodów, by przy piwku powspominać dawne czasy. Jak mocna musi być więź łącząca tych ludzi, tylko pozazdrościć w dzisiejszych wilczych czasach...
Piotr Osiewicz