Tak się złożyło, że niedługo po prezentacji pani Jadwigi Maćkowiak, kolejną swarzędzką Sylwetką jest również muzyk, pan Rajmund Gronowski.
Pan Rajmund Gronowski urodził się 19 czerwca 1937 roku w Poznaniu. Z wykształcenia był muzykiem (instrument podstawowy - waltornia). Przygodę z muzyką rozpoczął w wieku dziesięciu lat, jako akordeonista w zespole „Akord”. Zespół ten działał przy ówczesnym Towarzystwie Przyjaciół Żołnierza, późniejszej Lidze Przyjaciół Żołnierza. W późniejszych latach ta ostatnia organizacja przekształciła się w Ligę Obrony Kraju (LOK). W latach 1952-1954 pracował jako junak Służby Polsce w kopalni węgla w Wałbrzychu. Tu krótka prośba do młodych Czytelników - sprawdźcie w internecie albo, jeszcze lepiej, zapytajcie starszych ludzi, co to był za twór ta Służba Polsce (SP), organizacja dziś wyszydzana przez wielu domorosłych mądrali i pseudohistoryków...
W roku 1954 pan Rajmund rozpoczął służbę wojskową, jako muzyk Orkiestry Garnizonowej przy Oficerskiej Szkole Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych im. Stefana Czarneckiego w Poznaniu. Po pięciu latach służby w mundurze przeszedł do cywila i rozpoczął pracę zawodową, jako muzyk (oczywiście waltornista!) w orkiestrze Opery im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. Po sześciu latach spędzonych pod poznańskim Pegazem, w roku 1965, przeszedł do Operetki w Bydgoszczy, a stamtąd po dwóch latach do Operetki w Gdyni. Po kolejnych dwóch latach pan Rajmund Gronowski, wraz z rodziną, przeniósł się do Szczecina. Tam podjął pracę w Operze i Operetce, łącząc m.in. pracę zawodową z pracą społeczną, pełnił np. funkcję przewodniczącego Rady Zakładowej przez jedenaście lat. W roku 1981 wrócił do Poznania i pracował do roku 1990 w Operetce Poznańskiej. Pan Rajmund Gronowski łączył pracę zawodową z działalnością dydaktyczną i wychowawczą, ucząc muzyki kolejne pokolenia jej młodych adeptów. A były to lata niesłychanego wprost wysypu tzw. muzyki młodzieżowej, big-beatu i czego tam jeszcze! W latach 1960-1965 był kierownikiem muzycznym i artystycznym Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca w Chodzieży. W czasie szczecińskiego okresu pracy pan Gronowski prowadził liczne młodzieżowe zespoły i grupy muzyczne, zdobywając z nimi wiele wyróżnień i nagród na szczeblu krajowym. Wymienię tylko kilka takich zespołów: Zespół Akordeonistów Pałacu Młodzieży w Szczecinie, zespół wokalny w Technikum Chemicznym, zespół wokalno-muzyczny w Wyższej Szkole Morskiej czy orkiestra dęta przy Technikum Mechaniczno-Energetycznym.
Swarzędzki okres życia pana Rajmunda Gronowskiego rozpoczął się w roku 1981. Wtedy to został szefem Orkiestry Dętej działającej przy Swarzędzkich Fabrykach Mebli. Mając poparcie ówczesnego kierownictwa Fabryk (dyr. Pawlak, dyr. Śliwocki) rozpoczął gruntowną przebudowę zespołu. Zmienił się styl pracy orkiestry, znacznie wzbogacił się jej repertuar, wprowadzono intensywne szkolenie młodego „narybku”. Echem dawnej pracy pana Rajmunda w orkiestrze wojskowej było wprowadzenie do swarzędzkiej orkiestry musztry paradnej i stworzenie zespołu choreograficznego-wizytówki orkiestry. Uporczywa praca pana Rajmunda i jego kolegów zaowocowała licznymi wyróżnieniami i nagrodami na krajowych festiwalach i przeglądach orkiestr dętych. Warto tu wspomnieć choćby, że pod koniec lat osiemdziesiątych swarzędzka orkiestra znalazła się w czołowej szesnastce orkiestr OSP w kraju (na prawie osiemset ocenianych!). Pan Gronowski wzbogacił kalendarz imprez o popularne koncerty karnawałowe, a w roku jubileuszu 350-lecia Swarzędza (1988) zainicjował w naszym mieście konkurs orkiestr dętych, przekształcony po roku 1993, roku śmierci pana Gronowskiego, w Festiwal Orkiestr Dętych jego imienia.
Swarzędzka Orkiestra Dęta przy SFM stała się prawdziwą wizytówką miasta, dawała dziesiątki koncertów rocznie, uświetniając uroczystości państwowe i kościelne. W roku 1995, dzięki nawiązanym przez pana Rajmunda kontaktom, orkiestra po raz pierwszy wzięła udział w występach we Francji. Uzyskanie wysokiego poziomu artystycznego Orkiestry wymagało wielkiej pracy pedagogicznej. Również i w tej dziedzinie pan Gronowski był niezastąpiony. Nie liczył orkiestrze godzin i dni (ani tym bardziej pieniędzy), angażując w swe działania całą rodzinę. Wystarczy wspomnieć, że żona dyrygenta, pani Maria, przerabiała pozyskane mundury, córka Katarzyna zajmowała się konferansjerką, strojami i choreografią, a syn Bernard pomagał w sprawach organizacyjnych i również grał w orkiestrze, oczywiście na waltorni!
Zaangażowanie i pracę społecznikowską pana Rajmunda doceniały ówczesne władze, przyznając mu szereg odznaczeń (najważniejsze to Złoty Krzyż Zasługi czy Złota Odznaka z Laurem za zasługi w Pracy Społecznej). Muzyczną dewizą pana Rajmunda było stwierdzenie, że w muzyce nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Tę dewizę wyznawał też w życiu, zawsze otwarty na problemy innych, zawsze gotów do pomocy; siebie i swoje problemy stawiał na szarym końcu. Dotyczyło to również zdrowia, pan Rajmund nie przejmował się zbytnio uwagami przyjaciół i lekarzy, po prostu nie miał czasu na takie drobiazgi! No i stało się najgorsze, zmarł w dniu 17 listopada 1993 roku, po kilkutygodniowej chorobie, w wieku zaledwie 56 lat. Jego niespodziewane odejście autentycznie zmartwiło dziesiątki ludzi. Wystarczy zajrzeć do archiwalnego numeru "Prosto z ratusza" z tego okresu; można tam znaleźć wypowiedzi m.in. Czesława Ciszewskiego, Stanisława Majera, Czesława Skweresa, Janusza Walewskiego, Andrzeja Laskowskiego i wielu innych. Również w ówczesnym „Tygodniku Swarzędzkim” można znaleźć całą stronę poświęconą panu Rajmundowi Gronowskiemu, zatytułowaną jakże wymownie: „Żył w ciągłym pośpiechu”.
By orkiestra nadal grała, przez kilka tygodni dyrygentury podjął się syn Bernard, z zamiłowania muzyk i organizator życia muzycznego, z zawodu strażak (absolwent poznańskiej Szkoły Chorążych Pożarnictwa, w tamtych latach pod komendą pułkowników Józefa Dobosza, a później Juliusza Skrobisza – najlepszej w kraju). Po nim orkiestrą dyrygowali kolejno panowie: Eugeniusz Drewniak i Piotr Pełczyński. Od roku 2006 batutę dzierży pan Łukasz Gowarzewski, wychowanek pana Rajmunda.
W roku bieżącym, jesienią, przypada siedemdziesięciolecie orkiestry. Sądzę, że warto w godny sposób uhonorować tę wizytówkę naszego miasta, a szczególnie jej dyrygenta. Swarzędz ciągle rośnie, przybywa nam ulic, a może wśród nich będzie ulica Rajmunda Gronowskiego?
Piotr Osiewicz