Przez wiele lat aktualne było powiedzenie „Swarzędz drewnem stoi”. I była to święta prawda, nie wszyscy jednak wiedzą, że nasza gmina „stała” również wojskiem. W Kobylnicy stacjonowała w swoim czasie, ważna z punktu widzenia obronności kraju, specjalistyczna jednostka wojskowa. I właśnie jej długoletniego dowódcę chcę dziś przedstawić naszym Czytelnikom.
Pan Andrzej Kosiak urodził się 4.02.1949 roku na Kujawach, w małej pegeerowskiej wsi Markowice. Ojciec pana Andrzeja pracował w Zakładach Sodowych w Inowrocławiu, inni członkowie rodziny w PGR. Wczesnego dzieciństwa nie wspomina pan Andrzej zbyt miło, wieś nie była zelektryfikowana, brak było podstawowych wygód, wszystko to powodowało, że życie było bardzo ciężkie. Jako ogromny skok cywilizacyjny określa pan Andrzej przeprowadzkę do Janikowa. Powstawały tam, w oparciu o licencję z ZSRR, potężne Janikowskie Zakłady Sodowe, zatrudniające kilka tysięcy pracowników. Ojciec pana Andrzeja zajmował się rozruchem urządzeń fabryki. Rodzina przeprowadziła się do mieszkania w nowym bloku z wszelkimi wygodami, nieporównywalnego z poprzednim lokum.
Zaczętą jeszcze w Markowicach szkołę podstawową ukończył pan Andrzej już w Janikowie. Potem była nauka w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym w Inowrocławiu. Tam też nasz bohater rozpoczął działalność społeczną, pracując w szkolnej organizacji ZMS. Maturę zdał w roku 1968. Dla rodziców było to ogromne osiągnięcie i awans społeczny, namawiali syna do podjęcia pracy zawodowej, ale ambitnemu chłopakowi było to za mało. Trochę w tajemnicy przed rodzicami pojechał do stolicy, zdał egzamin do Wojskowej Akademii Technicznej (ok. 7-8 kandydatów na jedno miejsce) i został przyjęty! Tu trzeba koniecznie dodać, że wśród wielu w tych latach szkół wojskowych, WAT w Warszawie i Wojskowa Akademia Medyczna w Łodzi były uczelniami elitarnymi, znanymi z wysokiego poziomu nauczania. Pan Andrzej ukończył uczelnię w roku 1972, uzyskując tytuł zawodowy inżyniera o specjalności eksploatacja baz paliwowych oraz sprzętu.
Młody podporucznik został skierowany do „zielonego garnizonu” w Gubinie. Początkowo służył w batalionie łączności w dywizji pancernej, półtora roku później był już na odpowiedzialnym stanowisku w 27 pułku czołgów w Gubinie. W tym czasie działał w wojsku tzw. fundusz przyspieszonego rozwoju - wyróżniający się w służbie oficerowie mogli szybciej awansować na wyższe stanowiska. Po pięciu latach pan Andrzej został awansowany na szefa służby gospodarki produktami naftowymi całego związku taktycznego (dywizji). Kto ma choć trochę pojęcia o wojsku ten wie, że bez paliwa i amunicji długo pociągnąć się nie da...
Po trzynastu latach spędzonych w Gubinie pan Andrzej Kosiak został w roku 1985 przeniesiony do Kobylnicy, gdzie objął dowództwo jednostki. Była to wtedy duża baza paliw, spełniająca ważne zadania w strukturze obsługi wojsk ówczesnego Układu Warszawskiego. Od tego właśnie roku datują się, trwające do dziś, silne związki pana Andrzeja ze Swarzędzem.
Zaczęło się od zamieszkania w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej w Swarzędzu, potem była jeszcze działalność społeczna w radzie osiedla (wiceprzewodniczący rady na os. Kościuszkowców), a pracownikiem Spółdzielni była przez pewien czas żona pana Andrzeja. Z tego okresu datuje się też serdeczna przyjaźń pana Kosiaka ze śp. Leszkiem Grajkiem.
Przez pewien okres pan Andrzej był również swarzędzkim radnym, a walkę o fotel przewodniczącego rady przegrał dwoma głosami z panem Zdzisławem Sadowskim, przedstawianym niedawno w „IS”. Była to również ostatnia kadencja rady w poprzednich realiach ustrojowych.
Pasja społecznikowska dawała znać o sobie również w sporcie, pan Andrzej Kosiak był prezesem LZS „Piast” Kobylnica. W czasie jego kadencji klub „dorobił się” budynku szatni i sanitariatów, awansował też do wyższej grupy piłkarskiej. No i jeszcze brydż sportowy w swarzędzkiej „Unii” - a z kim w parze? Z Leszkiem Grajkiem oczywiście!
W latach dziewięćdziesiątych ppłk Andrzej Kosiak odszedł na własną prośbę z wojska i rozpoczął indywidualną działalność gospodarczą. Tu jeszcze uzupełnię, że pod koniec lat osiemdziesiątych pan Andrzej ukończył zaoczne studia na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu (ekonomika i organizacja przemysłu). Wiedza wyniesiona z AE z pewnością bardzo pomogła w podjętej działalności gospodarczej.
Państwo Kosiakowie mają dwójkę dorosłych dzieci. Córka Barbara, absolwentka dwóch fakultetów na Politechnice Poznańskiej, pracuje w firmach ITI; syn Robert, absolwent Studium Administracji i Celnictwa, pracuje jako celnik. Hobby pana Kosiaka to historia, polityka i ekonomia.
Przedstawiony Czytelnikom życiorys naszego bohatera jest typowy dla wielu milionów ludzi. Pan Andrzej zdecydowanie stwierdza, że wszystko, co osiągnął w życiu, zawdzięcza Polsce Ludowej i trudno się z nim nie zgodzić, zważywszy w jakim punkcie rozpoczęła się jego droga życiowa. Szkoda tylko, że - moim zdaniem ostatnio zbyt często - synowie i wnuki tamtego pokolenia zapominają o drodze życiowej swoich poprzedników.
I jeszcze jedno, pan Andrzej prosił, by wspomnieć także o dwóch nieżyjących już oficerach, związanych ze Swarzędzem. Pan ppłk Gabriel Dudziński był poprzednikiem pana Kosiaka na stanowisku dowódcy jednostki, pochodził ze Śląska, mieszkał w Poznaniu. Po zakończeniu służby wrócił w rodzinne strony. Pan ppłk Janusz Długosz był przez kilka lat zastępcą pana Kosiaka w kobylnickiej jednostce, później pracował w swarzędzkiej organizacji partyjnej, zmarł kilka lat temu. Nazwiska wszystkich trzech oficerów znajdziemy również w składzie Społecznego Komitetu Obchodów 350-lecia Swarzędza.
Piotr Osiewicz